sobota, 23 lipca 2016

Fragrance

Ostatnio będąc w Sephorze (swoją drogą, przeraża mnie trochę ten sklep, wystarczy przestąpić próg a już podbiega do Ciebie miła pani ale widząc, że jesteś poniżej 18 traktuje Cię jak intruza) postanowiłam sprawdzić czy mój ulubiony zapach na który czaję się już od roku nadal pachnie tak pięknie jak zapamiętałam. Kiedyś usłyszałam, że dobrze gdy kobieta ma "swój" zapach. Charakterystyczne perfumy, które będą Twoją wizytówką. Nigdy nie rozumiałam osób (nie tylko kobiet), które miały po 30 flakonów i wciąż szukały czegoś nowego (może to dlatego, że nie lubię szastać pieniędzmi a może dlatego, że naprawdę nie widzę w tym sensu). Przyjaciółka stwierdziła, że to świetna okazja na sprawdzenie innych perfum, po czym chwyciła garść "papierków" i chwytała co ładniejsze flakony.
Myślę, że znalazłam już swoje "identyfikatory", miało skończyć się na jednym uniwersalnym ale odkryłam kilka perełek :)



1. Daisy by Marc Jacobs
Jak na razie mój numer 1, na który czekam od dłuższego czasu. Flakon jest śliczny i sam w sobie stanowi ozdobę. Cudowny, kwiatowy zapach z powiewem świeżości. Nie jest przytłaczający (jak niektóre emerytki w autobusach), co sprawia, że jest idealny na lato. Wąchając go, widzę oczami wyobraźni wiejski ogródek, zwiewne, dziewczęce sukienki i delikatne promienie słońca (takie, dzięki którym nie spiekę raczka).
Cena: 349zł/100ml


2. Bonbon Victor&Rolf
Zakochałam się w samym flakonie (czyż nie jest cudowny?), dlatego widząc go na półce musiałam spróbować. Niektórym może wydawać się odrobinę zbyt ciężki czy słodki ale nie dla mnie. Był szczególnym pocieszeniem, kiedy prawie cały tydzień pogoda w Wielkopolsce nie rozpieszczała (środek lipca, 16 stopni, cały dzień pada, a ja skulona pod kocem z słuchawkami na uszach i świątecznymi piosenkami w roli głównej, wdychałam ten niesamowity zapach). Na początku czułam mieszankę kwiatową, która z czasem przerodziła się w słodki karmel *-* Aromat przyjemnie otula, tworząc atmosferę domowego ciepła przy kominku. Według mnie zapach idealny na zimę.
Cena: 554zł/100ml


3. La petite Robe noir Guerlain
Brakowało mi czegoś na specjalne okazje, a wtedy w tym sztucznym oświetleniu zostałam oświecona. Jak w przypadku poprzednich perfum nie można narzekać na prezencję. Mała czarna urzeka swoją kompozycją, wyważoną ale posiadającą w sobie to "coś" co sprawia, że nie łatwo o niej zapomnieć
Cena: 609zł/100ml

Niestety ceny wygórowane jak na mój skromny budżet. Mimo wszystko będę zbierać swoją małą "kolekcję" :D

A wy macie swoje ulubione zapachy, do których zawsze powracacie?
Buziaki
xoxo

poniedziałek, 30 maja 2016

Future Profession

Dziś wszystkie dziewczyny z mojej klasy organizowały dzień sportu dla dzieci z klas 1-3. Przyznam się, że pomimo ekstremalnych warunków pogodowych (chyba 30 stopni, parno, duszno - masakra) to ani dzieci, ani my nie traciłyśmy entuzjazmu. Jednak powtórzę to, co zawsze wszystkim mówię, ja się na nauczyciela nie nadaję. Oddaję hołd wszystkim nauczycielkom (zwłaszcza tym z powołania - inne niech się smażą w piekle za bycie wrednym dla wszystkich małych dzieci, miałam kiedyś taką nauczycielkę i bolało to niemiłosiernie) za poświęcenie i trud włożony w prostowanie nas wszystkich. Dziś doświadczyłam, jak to jest być tym starszym i odpowiedzialnym za bandę 30 dzieci za jednym razem, z czego słucha cię tylko 5. Jako jednorazowa akcja ok, ale wróciłam do domu wymęczona bardziej niż po 10h w szkole. Swoją drogą, to przytłaczające, gdy patrzą na Ciebie duże błękitne oczy dziewczynki, która ma 1,10m i mówi tym cienkim głosikiem "Proszę Pani...", a  ty chcesz się zacząć rozglądać za kimś kto stoi za Tobą, po czym uświadamiasz sobie, że ona mówi do Ciebie. Swoją drogą, wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że nie umiem tłumaczyć XD od razu się denerwuję, bo nie wiem kto robi coś źle, więc zawodowi nauczyciela mówię stanowcze nie :) Mimo wszystko mam nadzieję, że w przyszłym roku również zorganizujemy taki dzień sportu :D





A wy w jakim zawodzie byście się odnalazły? Czyżby nauczyciel?
Buziaki xoxo

piątek, 20 maja 2016

Sweet seventeen

Ostatnie dni były tak zakręcone, że na nic nie miałam czasu. Sypiałam po 5h, w szkole wyglądałam jak trup. Ale cóż, ekstremalne sytuacje wymagają od nas ekstremalnych zachowań. W piątek 13 miałam swoje 17 urodziny, niby nic, ale dzięki dziewczynom z klasy ten dzień stał się wyjątkowy. Uknuły całą intrygę, w którą wciągnęły moją mamę i wychowawczynię. Poszłyśmy do naleśnikarni Manekin. O matko! Tak dobrych naleśników nie robi nawet moja mama (zwłaszcza to nadzienie - nutella, rafaello, orzechy i sos malinowy), niebo w gębie. Następnie poszłyśmy do parku gdzie spotkałyśmy starych znajomych. Jako prezent dostałam ochraniacze na kolana (niestety/stety zawsze grając w siatkówkę ląduję na kolanach). Dziś testowałam - potwierdzam upadki są mięciutkie (teraz obrywają inne części ciała xd ). Mama w ramach prezentu zapłaciła za emulsję do twarzy na wągry, trądzik i bizny potrądzikowe. Zobaczymy czy się sprawdzi, mam wobec niego spore oczekiwania.
Ciepłe dni nadchodzą, a ja patrzę na swoją garderobę i płaczę. Ponownie dostałam fazę na pastelowe kolory, które podobno mi pasują (ja się nie znam). Tak naprawdę w szafie mam jedną wielką tęczę, z której nic do siebie nie pasuje. Postanowiłam się przestawić na bardziej dziewczęce kolory, ale ostatnio nie kupuję, żadnych ubrań (tniemy w domu koszty). Po raz kolejny budzi się cukierkowa część mnie (która bądź co bądź sprawiła, że założyłam tego bloga). Ta sama część mnie na ostatniej lekcji chemii pokazała jak bardzo lubię kosmetyki i ich składy (coraz bardziej zastanawiam się nad jakąś chemią kosmetyczną albo kosmetologią, ale pozostaję wierna mat-fizowi. I co tu zrobić??). Mam jeszcze trochę czasu, ale jeśli pomysł z kosmetykami nie wypali to i tak będzie to moja pasja (oczywiście zaraz po muzyce xd ).

A wy jaki styl preferujecie?
Buziaki
xoxo

czwartek, 12 maja 2016

Bad day

Znacie to uczucie, kiedy wydaje wam się, że coś umiecie (niekoniecznie perfekcyjne, ale jednak) i żyjecie w tym cudownym przekonaniu, że znaleźliście coś w czym jesteście wyjątkowi na swój własny sposób? Po czym spotykacie jakąś osobę, która okazuje się w tym niesamowita. Jedyne co możecie zrobić to zamknąć buzię, żeby muchy nie wleciały. Często mam takie odczucie, ale przeważnie mnie to motywuje. Problem zaczyna się w momencie, gdy jest to umiejętność, którą ciężko wyćwiczyć lub w ogóle nie jest to możliwe. W tym momencie możesz się z tym pogodzić (no chyba, że trafisz na dzień, gdy chodzisz po ścianach tylko dlatego, że kartka w Twoim zeszycie się zagięła). Czuję się wtedy jak bomba zegarowa...
I w tym momencie, niczym tornado, przybywają przyjaciele, porywają Cię w wir, i czy tego chcesz czy nie, sprawiają, że wszystko wraca do normy. Na Twoim obliczu znów jaśnieje uśmiech, a Ty cała emanujesz energią, radością i szaleństwem, niczym małe dziecko, które dostało nową zabawkę (jak to poetycko zabrzmiało xd Pani od polskiego byłaby dumna ;p ). Cieszę się, że mam wokół siebie takich ludzi. Nawet jeśli nie wiedzą jak pomóc/zareagować, swoim trwaniem przy Tobie okazują ogromne wsparcie.
A wracając do szalonych rzeczy z życia. Dziś dowiedziałam się, że jestem całkiem sensowną partią. Normalnie wzięłabym to za komplement i chyba trochę o to chodziło, ale biedakowi nie bardzo wyszło (mało co nie skończył z pastą z amoniaku w oczach - bo my kochamy lekcje chemii ❤). Jednak gdyby tak było to chyba nie byłabym teraz sama, prawda? Hmm... dostrzegam małą sprzeczność w równaniu (pozdrawiam wszystkie mat-fizy 😘). I tak kocham moją klasę - sami popaprańcy jak ja xd. Tak a propos przyjaciół ;p Kto nie obejrzał choć jednego odcinka "Friends" nie wie ile stracił. Tacy sami wariaci.



A wy jakie "oryginalne" komplementy usłyszałyście?
Buziaki
xoxo

sobota, 7 maja 2016

Organization


               Ostatnio miałam sporo wolnego. Uświadomiłam sobie, że zaraz będzie koniec roku szkolnego i niedługo zacznę drugą klasę (tak, wiem odkryłam Amerykę J ). Przy tej okazji przypomniałam sobie jak duże (organizacyjne) plany miałam w stosunku do pierwszej liceum. Obiecałam sobie założyć kalendarz, w którym będę wszystko zapisywać, aby nie zapomnieć o żadnej kartkówce czy zadaniu domowym. Miałam być ogarnięta, zwarta i gotowa… A wyszło jak zawsze.

               Sporym problemem było znalezienie odpowiedniego kalendarza/organizatora. Szukałam czegoś wyjątkowego, w choć małym stopniu spersonalizowanego, były plany zrobienia czegoś takiego samemu (w końcu, czego ja nie zrobię XD ). Jednak nie zdążyłam, nie miałam odpowiednich materiałów ani nakładów pieniężnych. Nie stać mnie na taki luksus jak słynny Filofax czy inne personal planner’y.

               Przeszukiwałam dziś odmęty internetu (bo czego się nie robi by nie uczyć się historii) i znalazłam coś cudownego. Mianowicie taki oto różowy planner A5 z Aliexpress :D Według mnie jest cudowny (uwielbiam pastelowe kolory ^^). Do tego przygarnęłabym wkłady z złotymi/różowymi akcentami, co idealnie by pasowało. Niestety jest trochę zbyt drogi, by prosić o niego przyjaciółki, a rodzice twierdzą, że to strata pieniędzy. Możliwe, ale myślę, że z ładnego i estetycznego kalendarza korzysta się dużo chętniej J Dodatkowo, w przyszłości wystarczy dokupić tylko wkłady.



               Oczywiście takie kalendarze w formie zeszytu również prezentują się ślicznie, jednak nie mogłam znaleźć takiego, jaki bym chciała (to zdjęcie zeszytu). Zeszyt świetny na język polski XD



               Ach, gdybym tylko miała takie cudo…



A wam jak się podobają?

Buziaki
xoxo

czwartek, 5 maja 2016

Zumba

 






    Jak już wcześniej pisałam, trzeba wziąć się do pracy. Mnie rozpiera energia, więc gdy przyjaciółka przypomniała mi o zumbie, pomyślałam, dlaczego nie? Przeszukałam wczoraj internet w poszukiwaniu czegoś prostego i chwytliwego (moja koordynacja nie ma się najlepiej, zwłaszcza na żywca. Znalazłam kilka filmików, które tutaj wstawię i zaczęłam "tańczyć" (tak, cudzysłów jest konieczny XD ). Staram się to robić minimum 30min (właśnie jestem po :D ) wedle zasady, że tłuszcz zasadniczy (z ud itd.) zaczynamy spalać dopiero po 30min wysiłku.
    Z czasem będę dodawać inne filmiki (jak już się ogarnie układ, to strasznie szybko się nudzą). Pogoda jest taka ładna, że mam ochotę wylegiwać się przez cały dzień (jak powiedział mój kolega "Siedząc też spala się kalorie, a na pewno więcej niż leżąc" :D ).










Jestem ciekawa jak długo wytrzymam :D
Buziaki
xoxo

środa, 4 maja 2016

Workout plan



    Niestety pogoda nas nie rozpieszcza (przynajmniej w Wielkopolsce), dlatego przychodzę do was z moją playlistą, pełną energii. Do tego załączam nasz szkolny Jump Challenge (obowiązuje od pon do pt z wyłączeniem dni wolnych od szkoły). Oczywiście zachęcamy do zrobienia sobie zdjęć "przed i po" (szału nie będzie, bo to tyko 30 dni, ale zawsze dodatkowa dawka motywacji :) ). Warto również zrobić dokładne pomiary w obwodach i wejść na wagę. Z czasem zacznę dodawać więcej ćwiczeń (na razie moja kondycja leży i kwiczy, więc zaczynam na spokojnie). W weekendy również będę ćwiczyć, nwm jeszcze czy będzie to sobota czy niedziela (pamiętajmy o jednym dniu na "regenerację" - tsaaa, czyli dzień lenia xd ). Powoli zacznę przestawiać się również na zdrowe żywienie i odpowiednie nawodnienie (moje włosy są strasznie słabe więc trzeba nad tym popracować).

    Rozpiska:



    Playlista:




Kto się przyłączy do wyzwania?

Przesyłam wam mentalnie tyle pozytywnej energii ile potrzebujecie :D
Buziaki
xoxo

piątek, 29 kwietnia 2016

Merida - Exercise

    Hej!

    Majówka się zaczyna a z racji tego, że jestem w 1lo to mam aż 9 dni wolnego (czyż to nie piękne?). Co za tym idzie robi się coraz cieplej ^^ Dziś na w-f'ie biegałyśmy na 300m i rzucałyśmy kulą, więc myślę, że czas najwyższy na rozpoczęcie biegania. Oprócz tego razem z dziewczynami obmyśliłyśmy w naszej szkole Jump Challenge, który zacznie się 9 maja. Wszystkich bardzo serdecznie zachęcam do skakania razem z nami (rozpiskę i playlistę muzyczną podam w następnym poście).
    Jakiś czas temu ponownie oglądałam Meridę (o matko jakie ona ma cudne włosy *-*) i oglądając ją wysportowaną pełną siły i energii, ja też chcę się wziąć do roboty (a co jak będę musiała się bronić przed terrorystami strzelając z łuku, albo trafię do legii cudzoziemskiej? Moje łapki są takie wiotkie, że mam problemy z zrobieniem pompki... Ale ciiii, może coś się zmieni xd). Zastanawiałam się nad kursem tańca towarzyskiego, ale mam problem, mianowicie brak partnera (w końcu do tanga trzeba dwojga). Na chwilę obecną pozostaje mi tylko podziwianie wirujących par na parkiecie.

A wy macie jakieś plany na majówkę? Uczycie się tańczyć? Jakie tańce polecacie?


sobota, 23 kwietnia 2016

Trudny powrót i miła niespodzianka

    Hej!

    Po długim czasie znowu tutaj... Brakowało mi pisania postów, ale czasem życie stawia przed nami trudne zadania, którym musimy sprostać. Było i nadal jest mi ciężko, ale całe szczęście mam wspaniałych przyjaciół, którzy są przy mnie i wspierają mnie. Jak w temacie, czas najwyższy na ćwiczenie, bo od samego siedzenia i oglądania seriali nic się nie zmieni.
   Dowiedziałam się, że zostałam nominowana do LBA za co serdecznie dziękuję <3 Gdy to zobaczyłam poczułam ogromnego kopa i dużą motywację :D Zanim odpowiem na pytania dodam jeszcze, że niedługo zaczną pojawiać się zdjęcia (jeśli uśmiechnę się do moich przyjaciółek z klasy wystarczająco szeroko XD ). Liczę, że jest jeszcze ktoś kto pamięta o blogu :)

A oto pytania od Einstainek:

1. Masz jakieś fobie?
Tak, strasznie boję się pająków i węży (jakoś nie umiem się tego pozbyć)

2. Jakie były twoje ulubione bajki w dzieciństwie?
Na ten temat mogłabym napisać całą książkę xd Było tego sporo, jednak myślę, że Disney wybił się ponad resztę (co zresztą widać po blogu :D )

3. Czy nadal oglądasz bajki?
Tak, tak, tak i tak! <3 Z bajek nigdy się nie wyrasta, po prostu z czasem dostrzega się inne rzeczy niż tylko fabuła.

4. Wolałabyś nie mieć brwi czy rzęs?
Hahahaha xd Siedzę od 5min i mam rozkminę co wybrać. Myślę, że bez rzęs dałabym radę :D

5. Czy farbowałaś sobie kiedyś włosy i jak tak to na jaki kolor?
Nigdy nie farbowałam swoich włosów i przyznam, że nie mam zamiaru (chyba, że osiwieję w wieku 25 lat ;p ). Uwielbiam mój kolor (podobno ciemny blond) raz złocisty raz ciemny :D

6. Wolisz spędzać czas z rodziną czy ze znajomymi?
Na chwilę obecną wybieram znajomych. Kocham moją porąbaną klasę :)

7. Jaki jest Twój sposób na nudę?
Książka, muzyka i dobre picie *-*

8. Jakich youtuberów oglądasz?
Różnie ale moimi stałymi punktami jest: alinarose, hobbistycznie, stylizacje, digitalgirlworld, beautyklove oraz freddy my love.

9. Najlepsza rzecz jaka Ci się przytrafiła w życiu?
Hmm... Myślę, że jak na razie to wybór liceum, choć jest wiele innych ważnych rzeczy to ta zapadła mi w pamięć.

10. Czy gryzłeś swoje długopisy/ołówki?
NIE! Nigdy nie miałam tego w zwyczaju i (nie chcę nikogo urazić jestem po prostu zaintrygowana) nie mam pojęcia jak można to gryźć. Tyle bakterii bleee... A potem komuś to pożyczamy i bleee... (Tak, ja i moje krzywe spojrzenie na świat xd )

11. Piosenka tygodnia?
U mnie coś takiego nie funkcjonuje, zazwyczaj mam kilka piosenek, które męczę miesiąc xd Więc w tym miesiącu to: "Thinking out loud" Edda <3, piosenki Rachel Platten oraz Counterfeit xd (taki mix wszystkiego). I jakżebym mogła zapomnieć Bach, Mozart, Haydn, Vivaldi, Chopin, Beethoven i spółka (kochamy sprawdziany z WoKu <3 <3 ).

Sporo tego było i chyba czas żebym to ja kogoś nominowała :D


A oto moje pytania:

1. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
2. Pies czy kot?
3. Ulubiona książka/seria książek?
4. Lubisz buty na obcasie?
5. Jakie jest Twoje ulubione danie?
6. Wolisz sukienkę czy spodnie?
7. Jakie jest według Ciebie najpiękniejsze miejsce na Ziemi?
8. Jaki jest Twój ulubiony przedmiot w szkole?
9. Jaki jest Twój ulubiony wykonawca/zespół?
10. Torba czy plecak do szkoły?
11. Wolisz iść na imprezę czy zostać w domu?

To chyba na tyle :D Mam nadzieję, że blog na nowo odżyje :)

poniedziałek, 15 lutego 2016

Sleeping Beauty - BB Garnier



    Witajcie! Dziś chciałabym zrecenzować krem BB od Garniera. Po wielu miesiącach zastanawiania się, postanowiłam go kupić. Wiem, że wile z was miało styczność z różnymi kremami BB ale dla mnie to nowość.
     Moja cera jest mieszana/tłusta z naciskiem na tłusta. O ile nie mam dużych problemów z trądzikiem jako takim, to mam wiele blizn na policzkach, oraz całe mnóstwo wągrów na nosie i brodzie oraz straszne cienie pod oczami. Miałam więc nadzieję, że krem pomoże mi to wszystko ukryć. Nie liczyłam na mocne krycie, ponieważ nie jest to ciężki podkład, którego obawiam się używać. W mojej szkole nie wolno się malować, co jest dosyć restrykcyjnie przestrzegane, chciałam żeby krem nie rzucał się w oczy.
    Dokładnie rzecz biorąc jest to Garnier BB cream dla skóry tłustej i mieszanej, cera jasna. Cena 19,99zł (czy tylko ja kocham te końcówki 99? Jakby 1 grosz mnie zbawił...). Dostępne są w każdym Rossmann'ie i w niektórych Biedronkach. Tubka zawiera 40ml produktu. Wygląda bardzo estetycznie, choć z samym podajnikiem to różnie bywa. Konsystencja bardzo płynna, byłam bardzo zaskoczona pierwszym razem (nie obyło się bez chusteczki i prania spodni :) ).
    Niestety okazało się, że ich cera "jasna" jest dla mnie dosyć ciemna. Krycie jest średnie, poradził sobie z wągrami ale cienie nadal widoczne, widocznie matowi i wyrównuje koloryt. Trzeba jednak uważać, bo potrafi podkreślać suche skórki. Co do trwałości, to po 5h bez pudrowania zaczynam się świecić na całego więc jak dla osoby która w szkole siedzi średnio 8/9h to trochę słabo ale nie jest źle. Dużym plusem jest wydajność, za pierwszym razem miałam problem co zrobić z pozostałością produktu.
    Oczywiście skończę tą tubkę, bo nie mam w zwyczaju wyrzucać ledwo tkniętych rzeczy. Jeśli uświadomię sobie, że jest to tylko krem BB a nie podkład to muszę powiedzieć, że jest świetny. Jedyny minus to odcień, blade dziewczyny strzeżcie się :)





Ocena
4+/6

A czy wy już go używałyście? Macie swoje ulubione kremy BB lub podkłady?

piątek, 5 lutego 2016

Rapunzel - Oil



    Witajcie! Jak tylko dostałam paczuszkę w ręce, stwierdziłam, że muszę pokazać wam zawartość :D Otóż, jak mówi tytuł wpisu, chodzi o oleje. Dziś odebrałam moje zamawiane "naturalne kosmetyki" do włosów.
    Oleje zamówiłam na stronie firmy efavit <Klik> Produkują oni oleje na miejscu, a firma została polecona mi przez siostrę. Kupiłam olej migdałowy i kokosowy. Jestem bardzo zadowolona, schludnie zapakowane i opisane. Pachną przecudnie :) Olejować włosy będę raz w tygodniu w nocy z piątku na sobotę. Jestem ciekawa kiedy pojawią się pierwsze efekty. Całe szczęście, że w zapachu kokosa i migdałów się zakochałam, dzięki temu nie mam problemów z korzystaniem z nich. Muszę dodać, że nie jest to żaden chemiczny zapach, który po kilku użyciach przyprawia nas o mdłości, oleje są 100% naturalne.
    Olej kokosowy to wiaderko o pojemności 1000ml (wiem, że sporo. Na swoją obronę powiem, że oleju kokosowego można używać do smażenia, co wychodzi dużo zdrowiej niż normalne oleje z supermarketów). Jest w stanie stałym ale wystarczy zamoczyć go w ciepłej wodzie i od razu się roztopi. Natomiast olej migdałowy jest w szklanej butelce o pojemności 250ml. Do zestawu dorzucę olejek rycynowy (do kupienia w każdej aptece), który został mi jeszcze po zakupach mamy.











sobota, 30 stycznia 2016

Elsa



    Witajcie! Wybaczcie, że tak długo nie pisałam, ale niestety przytłoczyły mnie problemy rodzinne... Wracamy do tematu, na tym blogu mam zamiar być pozytywna i wesoła. Ostatnio odwiedziła mnie siostrzenica, która okazała się zagorzałą fanką "Krainy Lodu" (jak każda dziewczynka w jej wieku, a ona myśli, że to miłość od pierwszego wejrzenia). Ja, wiedziona czystą ciekawością w zeszłym roku miałam okazję obejrzeć ją dwukrotnie. Po raz pierwszy sama w domu (gdzie ją znienawidziłam) i po raz drugi na lekcji angielskiego (gdzie przysypiałam, bo jakość naszych projektorów i głośników jest powalająca + oglądaj to z bandą 15-letnich chłopaków...). Stwierdziłam wtedy, że bajka jest do niczego, jakaś wielka siostrzana miłość bla, bla, bla... Kompletnie nie w stylu księżniczek Disney'a.
    Pół miesiąca temu mój 30-letni brat słysząc o Elsie postanowił sprawdzić w czym rzecz. On jednak będąc bardziej rozgarnięty, zaczął u źródeł i obejrzał wersję anglojęzyczną. I dopiero wtedy zrozumiałam geniusz tej bajki. To wcale nie jest gadka szmatka o ukochanych siostrach, które pomimo przeciwności nadal są ze sobą (zauważyłam, że w moich ustach brzmi to jak lesbijska wersja Romea i Juli... Wybaczcie). Disney stworzył tu prawdziwą królową.
    Elsa jest metaforą każdego z nas Wszyscy jesteśmy dziwolągami, każdy na swój sposób. I wszyscy mówią nam jak mamy żyć, aby utrzymać się w ryzach normy społecznej. Ale kiedyś nadchodzi taki dzień (oby jak najszybciej), gdy przestajemy ich słuchać i akceptujemy samych siebie. To, tak naprawdę jest w tej bajce najważniejsze. Dobrze mieć kogoś takiego jak Anna, kto jest z nami mimo wszystko, ale cały ten proces przemiany musimy zacząć i zakończyć my. W ten sposób Elsa odkrywa prawdziwą siebie, staje się charyzmatycznym władcą i wielką indywidualnością.
    Poszukajmy czegoś takiego u siebie. Co takiego wszyscy próbują w Tobie zmusić, ale jest to częścią Ciebie i tak naprawdę ty też się dusisz? Pokażmy wszystkim, że mamy moc (a może raczej Let it go :)).

„Niech nie wie nikt! Nie zdradzaj nic! Żadnych uczuć, od teraz tak masz żyć! Bez słów! Bez snów! Łzom nie dać się! Lecz świat już wie! Mam tę moc! Mam tę moc! Rozpalę to co się tli. Mam tę moc! Mam tę moc! Wyjdę i zatrzasnę drzwi! Wszystkim wbrew, na ten gest mnie stać! Co tam burzy gniew? Od lat coś w objęcia chłodu mnie pcha.”

   



PS. Czy tylko ja śpiewałam to w myślach? XD

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Sleeping Beauty




Znam ze snów twe usta i oczy Twoje znam, jak we śnie te sama masz postać, nawet uśmiech ten sam, zawsze tylko śnie, niech wreszcie ten sen nie będzie snem, proszę zostań tu, nie wracaj do snu, na jawie mi mów, że kochasz mnie”
    Witajcie! Ostatnio naoglądałam się „Dumy i uprzedzenia” i bardziej niż normalnie naszły mnie romantyczne nastroje. W ten sposób przypomniałam sobie piosenkę Aurory i Philipa. Ooooo <3 , cała się rozpływam :) Jedna z rzeczy, które musicie o mnie wiedzieć – jestem nieuleczalną romantyczką, choć mam przebłyski brutalności (w tajemnicy powiem, że to wina moich przyjaciół z szkoły. Zawsze powtarzam, że moja szkoła jest szkołą dla oświeconych inaczej). Śpiącą królewnę zawsze pamiętałam z niezwykłej, delikatnej urody, anielskiego głosu i cudownej figury (spójrzcie tylko na tą talię! Chyba, że to efekt tego gorsetu, ale nie odbierajmy jej uroku :) ).



    Wszyscy chyba wiemy, że urodę i głos, dziewczyna dostała w podarku od dobrych wróżek. Nie wiem, czy wszyscy znają oryginalną wersję Śpiącej Królewny, ale im was mniej tym lepiej, uwierzcie. Według oryginału bardziej nadaje się to na horror niż bajkę dla dzieci. Miejmy nadzieję, że nikt nie wpadnie na taki pomysł, już i tak w tym roku ma powstać film „Duma i uprzedzenie, i zombie” – masakra (choć z drugiej strony jestem ciekawa – widzicie to ta zła i wredna ja, która wyczuwa chwile słabości). W serii Aurory skupimy się właśnie na urodzie, czyli wszelkich kosmetykach pielęgnacyjnych i kolorówce (nie mam tego dużo a nie praktykuję kupowania ciągle czegoś nowego nie kończąc poprzednich produktów, więc bez dużej ekscytacji, ale postaram się zrobić co w mojej mocy. Swoją drogą zbliża się mój zakupowy „haul” jak tylko skończę obecne produkty :D ). Jestem zmuszona dodać, że w sprawach makijażowych jestem totalnie zielona, więc będziecie śledzić jak zdobywam doświadczenie, a być może moje świeże oko wam pomoże.
    Dodam również, że poszukuję czegoś do brwi, a ponieważ jestem ogromną fanką Lily Collins, chciałabym mieć takie brwi jak ona. Na przeszkodzie stoją jednak dwie rzeczy, mianowicie po pierwsze: ja nie mam pojęcia jak podkreślać brwi (kiedyś próbowałam i mama stwierdziła, że wyglądam jak emerytka z kościoła albo wysłannik diabła. Taaa moja mama i jej teksty). Po drugie, choć może to zaleta, nigdy nie regulowałam brwi, są więc one „czystym płótnem” (czytaj: nie wydziubane) ale nie wiem jak nadać im odpowiedni kształt, a wiem, że wizyta u kosmetyczki jest surowo zabroniona.



Macie jakieś pomysły i sprawdzone produkty? Jak zaczęłyście się malować?

Na koniec zdjęcie kobiety „fochniętej” :) Mina Philipa - bezcenna, za wszystko inne zapłacisz kartą MasterCard XD


niedziela, 24 stycznia 2016

Ariel



    Witajcie! Na początku chcę napisać, że założyłam blogowego fan page'a (wiem, że trochę wcześnie, ale cóż), a teraz wracamy do głównego tematu. Ostatnio pisałam o nieśmiałości, natomiast dzisiaj będzie coś, co być może choć trochę wam pomoże. Mianowicie chodzi mi o ubrania :) Chyba na początku muszę wyjaśnić co ma Arielka do ubrań oraz co ubrania mają do nieśmiałości. Już spieszę.

    Zacznę od drugiej kwestii. Macie czasem takie uczucie, że wstajecie z łóżka, podchodzicie do lustra i jesteście przekonane, że dziś będziecie wyglądać olśniewająco? (oczywiście bez uprzedniego przejrzenia mass mediów… Naprawdę oni potrafią tylko zepsuć humor. Same wyretuszowane panny, a nasza pewność siebie spada na łeb na szyję) Nie wiem czy jest to potwierdzone naukowo, ale jeśli nie to napiszę o tym pracę, ponieważ doświadczyłam tego na własnej skórze. Wasze samopoczucie w pewnym stopniu zależy od tego co macie na sobie, nie chodzi mi tu o dokładny krój, ale o sam fakt. Gdy zakładacie coś w czym czujecie się piękne, wierzcie mi właśnie świecicie olśniewającym światłem. Czujecie się dobrze i wyglądacie dobrze, jesteście chętne do działania i rozpromienione. To nie jest zwykły przesąd pustych panienek. Przecież, jeśli weźmiemy dziewczynę na co dzień ubierającą się w delikatne, pastelowe kolory i założymy na nią strój gotów to raczej szczęśliwie wyglądać nie będzie (chyba, że przez przypadek odkryjecie jej zamiłowanie to tego typu strojów). Warto przygotować ubranie wieczorem, tak aby na rano nie biegać i zakładać co popadnie (choć z własnego doświadczenia wiem jak to zazwyczaj wygląda). W dodatku usłyszenie komplementu potęguje nasze szczęście, dlatego warto mówić komplementy innym. Nie powinny one być wymuszone i przemyślane, dajmy się ponieść chwili. Podoba Ci się fryzura koleżanki? Powiedz jej to, poprawisz jej humor do końca dnia :)

    Wracając do tematu syrenki, to myślę, że powiązanie można zauważyć bardzo szybko. Po przemienieniu w człowieka, Ariel została pozbawiona głosu, czyli pozostała jej tylko „mowa ciała”. Schludny ubiór na dworze królewskim jest przecież podstawą, a raczej w bieliźnie nie zauroczy księcia (przynajmniej tego dobrze wychowanego, o innych nie ma co myśleć). W bajce miała kilka kreacji, jednak najbardziej urzekła mnie ta cudowna sukienka z niebieską kokardą, którą miała w czasie pływania łódką (a może to przez ten romantyczny nastrój?).





A wy lubicie dobierać/przebierać/przymierzać ubrania? Dają wam pewność siebie?

PS W następnym poście dotyczącym Ariel zrobię kilka stylizacji, w związku z nadchodzącą wiosną. Mam nadzieję, że się wam spodobają :D


sobota, 23 stycznia 2016

Jasmine


    Witajcie! Trzeba przyznać, że Jasmina z swoją egzotyczną urodą, ponętnym ciałem (kto by nie chciał mieć takiej talii?) oraz wrodzonym wdziękiem, jest postacią miłą dla oka. Gdy oglądałam "Alladyna", podziwiałam jej postawę. Nie raz koledzy z klasy mówili mi, że im bardziej dziewczyna jest tajemnicza, tym bardziej rośnie ich zainteresowanie nią. Bycie tajemniczą i nie "paplanie" wszystkiego co nam ślina na język przyniesie jest dosyć istotne, ale żeby dojść do miejsca, w którym ktoś rozmawiając z Tobą widzi kogoś interesującego trzeba zacząć od ważnej rzeczy. Mianowicie chodzi mi o rozmowę.
    Teraz moment, kiedy wszyscy się burzą i pytają "o co chodzi? W czym problem?". Otóż dla części z nas jest to ogromna przeszkoda. Nieśmiałość przez wielu chłopaków jest uznawana za coś uroczego i w sumie to prawda, kiedy rumienisz się słysząc od niego komplement, a nie kiedy nie umiesz mu powiedzieć "cześć" bo się wstydzisz. Ja ten problem znam aż za dobrze. Chyba teraz czas na historię mojego życia potwierdzającą to co mówię prawda? W porządku.
   Zaczęłam gimnazjum i oczywiście w wieku 13 lat to było coś. Nowi ludzie, nowa szkoła, nowa ja. Trzeba zrobić dobre pierwsze wrażenie itd. każdy zna tą historię z własnego życia. Nie za bardzo mi to wyszło bo jako nieśmiała do granic możliwości dziewczyna prawie wcale się nie odzywałam (poważnie, był nawet problem z powiedzeniem do nauczyciela "obecna" przez pierwszy miesiąc). Ale z czasem poznałam ludzi, rozkręciłam się i jakoś to było. Naturalną koleją rzeczy wykształciła się grupa "popularnych" i "tej całej reszty". Z racji tego, że nasz rocznik miał dwie klasy to wszyscy się znaliśmy i grupy były interklasowe (mogę tak to nazwać?). W drugiej klasie, głupia ja zorientowałam się, że chłopak z popularnej grupy, którego zawsze starałam się ignorować tak na prawdę mi się podobał. First crush... Tylko wiecie ja byłam z tej drugiej grupy i mamy problem bo chodziliśmy razem tylko na angielski. On zawsze otoczony swoimi znajomymi, a ja tak nieśmiała, że bałam się podejść. Skończyło się na tym, że czasem rozmawialiśmy przez Facebook'a ale w szkole wcale. Miałam przyjaciółkę która się z nim dogadywała i ona była moim "informatorem". Co on o mnie myśli itd. Dwa lata minęły i okazało się, że trafiliśmy do różnych szkół - ja zostałam w naszym liceum, jego nie przyjęli. I nawet teraz kiedy czasem odwiedza naszą klasę (jest złożona z poprzednich dwu z gimnazjum) i mówię sobie, że już mi przeszło, to jak go widzę zaczynam wariować i robić głupie rzeczy (typowa ja).
    Idąc do sklepu też mam problem z odezwaniem się do ekspedientki, dlatego wiem, co przeżywa część was. Taka nieśmiałość to coś okropnego jak kula u nogi. Tak bardzo zazdroszczę ale i podziwiam dziewczyny, które nie mają z tym żadnego problemu...
    Chyba czas na koniec żalenia się i jakąś sensowną puentę :)
    Dziewczyno, wstań, podejdź do lustra i spójrz sobie prosto w oczy. Zacznij powtarzać, że nie masz się czego obawiać, nie jesteś z tym problemem sama. Teraz jest Ci ciężko, ale pomyśl jaką będziesz miała satysfakcję gdy pokonasz ten lęk. Ja ciągle pamiętam swoje wpadki z podstawówki, ale teraz się z nich śmieję, nikt ich nie pamięta, każdy ma ich mnóstwo (jeśli nie wierzysz obejrzyj Dziennik Bridget Jones. Ja dziś oglądałam i nie mogłam na to patrzeć, nwm jak ona to przeżyła :) ale się nie załamała). Spróbuj zaczepić obcych na ulicy i spytaj która godzina. Poproś o pomoc przyjaciółkę. Uwierz w siebie. Może i piszę do teraz, nie widząc twojej twarzy, nie znając Cię, więc musisz mi zaufać. Jesteś wartościową osobą, która jest na tym świecie z jakiegoś ważnego powodu, nie ważne czy go znasz czy nie, pomyśl jaką radość potrafisz dać rodzinie i znajomym. Są przy Tobie znając twoje lęki i wpadki życia i nadal Cię kochają i wspierają :)


piątek, 22 stycznia 2016

Belle


    Witajcie! Dziś na tapetę biorę Bellę. Przyznam się bez bicia, że już od dziecka była ona moją ulubioną księżniczką. Wiecznie zaczytana, marząca o podróżach i przygodzie, kochająca swoją rodzinę ponad wszystko. W każdym potrafiła dojrzeć coś więcej, poza całą aparycję. Uczy nas, że trzeba sięgać wyżej, marzyć, wierzyć i ufać.
    Gdy ktoś wspomina jej imię przed oczami pojawia mi się książka, całe stosy książek aż wreszcie biblioteka którą Adam (bardzo ciekawa kwestia książęcych imion. Dlaczego nikt ich nie pamięta? - Eryk i Alladyn się nie liczą) miał w swoim zamku.


    Zawsze marzyłam o własnej bibliotece w domu. Osobny pokój wypełniony od podłogi po sufit książkami, z wygodnym fotelem, w którym mogłabym czytać i zasypiać oraz małym stolikiem obok na zapas herbaty. Albo z tą cudowną ławeczką przy oknie.




    Osobiście jako zapalony mol książkowy uwielbiam wszystkie książki, ale to już kwestia gustu. Jednak twierdzę, że każdy powinien przeczytać klasykę, aby mieć świadomość tego co ukształtowało nasz współczesny świat. Oprócz książek Belli można też przypisać dobrą organizację - tak mi się przynajmniej wydaje. Dlatego właśnie chcę znaleźć jakiś kalendarz/planner gdzie będę wszystko zapisywała i notowała. Jeśli będę dobrze zorganizowana, będę miała więcej czasu na inne rzeczy.

A wy jesteście molami książkowymi? Posiadacie lub może jak ja, marzycie o prywatnej bibliotece? Korzystacie z kalendarzy? Macie ulubioną księżniczkę?

czwartek, 21 stycznia 2016

Rapunzel


   Witajcie! Po ostatnim poście stwierdziłam, że księżniczki Disney'a są świetnym pomysłem na tytuły postów/serii. Muszę wszystko jeszcze dokładnie przemyśleć. Przecież to właśnie księżniczki były jednymi z pierwszych inspiracji do bycia prawdziwą damą dla wielu małych dziewczynek. W dzieciństwie chciałam być taka jak Bella, Śnieżka czy Kopciuszek. Szkoda tylko, że w dzisiejszych czasach dużo dziewczyn zapomina o byciu damą. Nie chodzi to o prostacki snobizm, ale ciepło, miłość i niezwykła pewność siebie, której wiele z nas potrzebuje.
    Ale, wracając do właściwego tematu :) Kiedy słyszę imię Roszpunka, pierwsze co przychodzi mi do głowy to fenomenalne włosy (oczywiście jest jeszcze kilka innych skojarzeń - to ciekawy wątek, ale wrócimy do niego później). Która z nas nie chciałaby takich cudownych włosków? Zdrowe, pełne blasku, grube, długie bądź krótkie (w wersji Disney'a wiemy, że występuje w obu tych wariantach :D ).
    Moje włosy na dzień dzisiejszy są strasznie zniszczone, łamliwe i cienkie... Czytałam wiele porad, co zrobić postanowię je tu wypisać i jakoś omówić. Może uda mi się wszystko wcielić w życie?
  1. Nie używać ciepła - Nie korzystam z żadnej prostownicy, lokówki czy nawet suszarki. Moje włosy schną pozostawione same sobie. Ciepło strasznie niszczy włosy, co zauważyłam chodząc w szkole na pływalnie, gdzie nie było mowy o wyjściu w środku zimy z mokrymi włosami.
  2. Nie farbować - U mnie w szkole jest zakaz farbowania, a ja kocham swój kolor włosów więc nie mam z tym najmniejszego problemu. Jednak niektórzy lubią eksperymentować. Radzę farbować jak najrzadziej. Dotyczy to zwłaszcza osób rozjaśniających. Włosy są strasznie wysuszone i zmęczone.
  3. Używać odżywki - Nie wyobrażam sobie mycia włosów bez odżywki. Tak mnie nauczono i nie znam innej możliwości :) Warto sobie uświadomić, że szamponem myje się skórę głowy, a włosy odżywką. Musimy poszukać dogłębnie nawilżającej. Ja obecnie używam odżywki Aussie 3 minute miracle i jestem zadowolona. Po jej użyciu włosy są miększe w dotyku i cudownie pachną w połączeniu z szamponem (obie informacje potwierdzone przez przypadkową grupę badawczą :D ). Cena jest dosyć wygórowana, ale szampon i odżywka są bardzo wydajne i można je złapać na promocji w Rossmanie za w miarę przyzwoitą cenę. Szukam jeszcze czegoś delikatniejszego i tańszego, co mogłabym używać na przemian z Aussie, tak by włosy nie przyzwyczajały się za bardzo.
  4. Maseczki - zaliczone. Z całego serca polecam maseczki firmy Biovax (w moim przypadku szczególnie intensywne oleje). Zapach jest cudowny a włosy mięciutkie, aż mam ochotę ciągle je dotykać :) Nie zapominajmy również o domowych maseczkach, ale o tym chyba napiszę osobny post.
  5. Wiązanie włosów - Zauważyłam, że po 8 godzinach w szkole, moje rozpuszczone włosy są wymęczone i nie wyglądają zbyt ciekawie, dlatego wiążę je najczęściej w warkocz, ponieważ nad kucykiem również ciężko mi zapanować, a po koku mam je skołtunione. Wszystko zależy od Twoich włosów i tego co potrzebują. Osobiście sądzę, że w rozpuszczone włosy są zbyt narażone na uszkodzenia mechaniczne, których muszę unikać, bo i tak nie są w zbyt dobrej kondycji. 
  6. Zdrowe odżywianie - I tu zaczyna się problem. Jeśli mam być szczera to nigdy nie zjadłam niczego w McDonaldzie, KFC czy innych fast food'ach. Po prostu nie lubię. Ale muszę się pilnować z jedzeniem owoców. Zrobiłam challenge - 2 owoce dziennie. Tyle na początek, potem przywyknę i będę jeść więcej. Staram się również uzupełniać nabiał, głównie jogurtami naturalnymi (po całym dzieciństwie nienawiści zawarliśmy rozejm i polubiłam jogurty naturalne). Myślę, że więcej o zdrowym odżywianiu napiszę w osobnym poście. 
  7. Zasada 8 szklanek - Podejmuję wyzwanie od wczoraj staram się pić 8 szklanek czegokolwiek (obecnie prym wiedzie gorąca herbatka :) ). Jak dotąd udaje mi się wypić te 2 litry. Na razie czuję się dziwnie z taką ilością płynów, ponieważ normalnie pijałam 3 szklanki, ale sądzę, że to kwestia przyzwyczajenia.
  8. Podcinanie końcówek - To bardzo indywidualna sprawa. Ja podcinam raz na 2-3 miesiące i tyle mi wystarczy. Nie bójcie się podcinać włosów jeśli je zapuszczacie. Hodowanie zniszczonych końcówek, które będą wyglądać coraz gorzej, wcale nie poprawi sytuacji.
  9. Olejowanie - Na początku myślałam, że to jakiś żart. Jakim cudem nakładanie tłustego oleju ma mi pomóc z tłustymi włosami? Zwracam honor wszystkim, którzy w ten sposób dbają o swoje włosy. To ma sens, może brzmię szalenie ale to ma sens. Warto o tym poczytać, ja dopiero zaczynam. Zamówiłam 100% olej kokosowy, rycynowy, migdałowy i arganowy. Zrobię osobny wpis o paczce i tam opiszę jak wykonywać olejowanie.
Co myślicie o seriach księżniczek? A wy jak sobie radzicie z włosami? Używacie olei? Macie inne rady dla szukających pomocy? 

środa, 20 stycznia 2016

Cinderella

    Każda z nas zna historię biednej dziewczyny, która dzięki swej dobroci zostaje obdarowana przez wróżkę chrzestną możliwością spotkania prawdziwej miłości. Kto nie chciałby mieć takiej dobrej wróżki, która pomoże nam w złych chwilach? Ostatnio postanowiłam zrobić powtórkę bajek Disney'a i wpadłam na pewien pomysł.
    Dużo dziewczyn w dzisiejszych czasach ma mnóstwo kompleksów, wiele rzeczy się im nie podoba. Być może waga, albo włosy, kształt nosa, figura, krótkie palce, ubrania... Mogę wymieniać do rana. Ja też taka jestem, typowa nastolatka z kompleksami po obejrzeniu filmu z supermodelką w roli głównej, albo zajęciach w szkole, gdy zobaczę dziewczyny chudsze i ładniejsze ode mnie.
Możliwe, że chodzi tu o "magię" nowego roku albo nadmiar wolnego czasu (szczerze w obie rzeczy wątpię), ale postanowiłam założyć tego bloga w konkretnym celu. Chyba wszyscy wiemy, że zbliżam się do nieuchronnego, ale zacznijmy wszystko od początku.
    Otóż jestem w 1 klasie liceum, i chciałabym w sobie zmienić dużo rzeczy, ale wiem, że to nie ma najmniejszego sensu, ja spróbuję udoskonalić to co dały mi geny moich rodziców. Będąc typową dziewczyną w szkole średnie, która naoglądała się filmów o amerykańskich szkołach z happy end'em, marzę o udanej studniówce. Choć może to tylko pretekst do zrobienia czegoś (ale przecież każda motywacja jest dobra). Nie wiem dokładnie kiedy będę miała bal, dlatego czas będę liczyć do 1 stycznia 2018 roku, co z dniem dzisiejszym daje mi 712 dni. Dokładnie tyle mam na swoją metamorfozę, bo przecież to właśnie przeszedł Kopciuszek. Dziewczyna od zawsze była piękna, ale trzeba było to piękno wydobyć. Wiem, że to dużo czasu, ale nie lubię zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Ten blog ma być swego rodzaju motywacją, dla mnie i być może dla innych osób, które też chcą coś w sobie zmienić.
    Mam nadzieję, że wytrwam w postanowieniu. Na całe szczęście jestem pozbawiona wrednej macochy i jej córek, co stawia przede mną ogromne wyzwanie (już nie mam się kim zasłonić i usprawiedliwiać).
    Może wy też chcecie coś zmienić? Poszukujecie inspiracji i motywacji? Może będziemy wspierać się razem?
Na koniec dodam zdjęcie metamorfozy, która mnie zainspirowała


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka